W przyrodzie wszystko ma swoją przyczynę, dzieje się z jakiegoś powodu i powoduje takie, a nie inne konsekwencje.
Po ostatnich wichurach las wygląda inaczej. Tu i ówdzie przewalone drzewo, mnóstwo połamanych gałęzi i choć może wyglądać to przygnębiająco, to przecież ma i jaśniejsze oblicze.
Leśne przemyślenia
Ale po kolei. Po dniach z wichurą i deszczem wyszło słońce i wreszcie mogłam iść przed siebie. Wybrałam się jak zwykle na zbocza Blizbora i Wysokiej. Śniegu już niewiele, za to wszystkie cieki i potoczki szumią, bulgoczą spływając po zboczach, szukają nowych koryt, bo stare zostały zniszczone przez ciężki sprzęt do wyrębu lasu lub na drodze nagle znalazło się powalone drzewo.
Na stokach przybyło nieco tych powalonych i połamanych, ale ich śmierć nie poszła na marne. Gdy śnieg zakrył trawę i krzewinki borówek, to kora stała się głównym źródłem pożywienia stad saren i jeleni. Potem butwiejąc zasilą kamienistą glebę i pozwolą rosnąć kolejnym pokoleniom roślin, staną się domem owadów i małych ssaków.
Wiem, nie odkrywam Ameryki. To przecież naturalny bieg rzeczy. A jednak, gdy sobie to uświadomimy, to nawet na powalony las spojrzymy inaczej.
Z drugiej strony musimy mieć świadomość, ze w pewnym sensie odpowiadamy za silne wiatry, trąby powietrzne, huragany. Może nie jako jednostki, ale jako gatunek. To nasza wygoda, nasze wybory spowodowały zmiany klimatu.
Dopóki nie zrozumiemy, że jesteśmy częścią natury, a nie jej przeciwieństwem, dopóki nie zaczniemy współdziałać zamiast niszczyć, dopóty natura dopominać się będzie swoich praw w sposób gwałtowny i nieobliczalny.
Wędruję przedwiosennym lasem. Słucham szumu drzew. Wierzę, że jeszcze jako ludzkość się opamiętamy. Zrozumiemy, że nie potrzebujemy co sezon nowych ubrań, nowych butów, tysiąca jednorazowych produktów, które modne są przez chwilę.
Wierzę, że w końcu nauczymy się kupować mądrze, że jednostkowe wybory zmuszą producentów do zmian. Bo przecież czasem wystarczy niewiele: dystrybutor do chemii domowej zamiast jednorazowych plastikowych opakowań, paczki wysyłane w eko opakowaniach bez metrów folii bąbelkowej.
Może jestem fantastką, może marzycielką, ale wierzę, że zdążę doczekać czasów, gdy natura będzie nam matką i siostrą, a nie wrogiem.
Oby tak było Aniu, ale póki co to człowiek jest największym szkodnikiem na Ziemi. Widać to dokładnie dzisiaj...
OdpowiedzUsuńTak, dziś widać to wyjątkowo ostro. A ja ciągle mam nadzieję, że moje wnuczki będą miały gdzie żyć i czym oddychać.
UsuńNiestety, potrzeba jeszcze wiele czasu by ludzie bardziej dbali o naturę.
OdpowiedzUsuńTylko, że jako ludzkość tego czasu już nie mamy!
UsuńZdaję sobie sprawę z tego faktu. Nie bez powodu powstaje coraz więcej książek o ekologii i dbaniu o planetę.
UsuńNiestety człowiek to chyba największe zagrożenie dla ziemi i przyrody. Niszczymy to co piękne...
OdpowiedzUsuńMasz rację, a najgorsze, że jest też największym wrogiem drugiego człowieka.
UsuńLas to magiczne miejsce, które często skłania do przemyśleń ;)
OdpowiedzUsuńTak, cieszę się, że mam go tak blisko.
UsuńAniu, obawiam się, że jednak bliżej Ci do marzeń, jak popatrzy się co dzieje się na świecie tym dalekim i tym bliskim. Zachłanność ludzka przechodzi już wszelki umiar. A też tak chciałabym wierzyć jak Ty, że będzie równowaga, będziemy z wielką przyjemnością zanurzać się w zapachach, kolorach, kształtach przyrody. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety, żyjemy w czasach, gdy myślenie perspektywiczne stało się deficytowe.
UsuńRównież jestem taką utopistką. Największym błędem człowieka było uznanie człowieka za Boga. Ponoć w piśmie świętym pisze, że człowiek ma uczynić ziemię sobie poddaną. Tą ziemię która wykarmia wszystkich ludzi.. Przykre to.
OdpowiedzUsuńPrzykre jest to, że człowiek jest bezmyślny i czuje się bezkarny.
Usuńnie trzeba iść do lasu żeby widzieć skutki tych wichur, co do śmieci to niestety jeszcze dużo czasu minie zanim ludzie pojmą, co robią
OdpowiedzUsuńNiestety, dlatego tak ważna jest edukacja i te wszystkie drobne sproawy, za które sami odpowiadamy.
UsuńZgadzam się z Tobą i również chce wierzyć w to, że ludzkość opamięta na się na czas.... ;(
OdpowiedzUsuńOby ...
UsuńSama jestem zestresowana tą całą sytuacją jaka nas otacza. Tak więc mam ochotę wybrać się na wycieczkę do jakiegoś spokojnego miejsca, tak aby się odstresować, spędzić chwile ze znajomymi oraz rodziną.
OdpowiedzUsuńLas mnie uspokaja, pozwala mi się wyciszyć. Odpoczać od technologii oraz informacji, które otaczają nas z każdej strony.
Swoją drogą gratuluję przepięknych zdjęć!
Dziękuję. MNie oderwanie od cywilizacji dobrze zrobiło. Życie z dala od miasta ma swoje zalety.
UsuńKiedy nakierowałaś obiektyw na mchy obok Ciebie, zobaczyłem… grzyba. Teraz? Przybliżenie pokazało, że to tylko uschnięty brązowy liść. Po chwili pomyślałem, że może Ty też zobaczyłaś tam grzyba i stąd przybliżenie :-)
OdpowiedzUsuńAniu, odczucia mam ambiwalentne. Chwilami wierzę tak jak Ty, a nawet bywa, że odczuwam optymizm, ale nierzadko ogarnia mnie zniechęcenie i wtedy czarno widzę. Nawet teraz, w te straszne dni wojny, kiedy oglądam zdjęcia czy filmy, zwracam uwagę także na dymy pożarów, na ogromne ilości tworzonych przez wojnę śmieci i wszelkich innych zanieczyszczeń.
Ta wojna pokazała, jak niewiele człowiek się zmienia. Jak podatny jest na manipulacje, jak łatwo budzi się w nim barbarzyństwo i jak niewiele myśli o przyszłości Ziemi.
Tak, Krzysiu, wojna pokazuje małość człowieka. Kruchość i chwilowość istnienia.
Usuń🤔 mój wrodzony (lub też nabyty) pesymizm jednak mówi mi... 🙄
OdpowiedzUsuń😂😂😂
Usuń