Wiosna w pełni. Zazieleniło się , rozkwitło. Nawet rzepak zakwitł, co stwierdziliśmy ze zdumieniem, siedząc przed domem, pijąc kawę i spoglądając na Pogórze Izerskie. A skoro wszystko kwitnie, to czas zjechać na izerskie łąki i nazbierać ziół. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Spakowałam torby, torebki i pojemniki na zielsko, usmażyłam placek z pokrzyw, zaparzyłam kawę do termosu i wsiadłam na rower.
Ziołowe zaskoczenia na łąkach
Wystarczyło skulać się z Fersztla, by mieć wrażenie teleportacji: gdy u nas łąki ledwo się zazieleniły, te kilkaset metrów poniżej są już wielobarwne i obłędnie pachnące. Efektem tego wystrzału wiosny było tytułowe kolarstwo ziołowe. Bo skoro spokojną jazdę bez spiny z czystej miłości do roweru nazwiemy kolarstwem romantycznym, to przejazd polną drogą, gdy częściej rower leży lub stoi oparty o drzewo niż jedzie, bo rowerzystka skacze po łące zbierając zioła, nazwać trzeba kolarstwem ziołowym. Na początku zebrałam rzeżuchę łąkową i kurdybanek, były tez uszy bzowe i największe zaskoczenie, czyli czeremcha. Nie wiem dlaczego umknęło mi, ze skoro kwitną jabłonie, to i czeremcha kwitnąć powinna!
I tak jechała sobie kilkadziesiąt metrów, zsiadałam z roweru, zrywałam zielsko i znów jechałam. Najważniejszym celem wycieczki był czosnaczek, a ten zbieram w Czerniawie, stąd na Czerniawę powinnam się kierować. A że przez Wolimierz? A czemu nie? Polnymi drogami dojechałam do Wolimierza, przed wioską zebrałam spory pęczek rdestowca na kompot, a dalej... dalej skręciłam w następny polny dukt.
Obserwowałam koguty bażantów, które niezwykle zdziwione uciekały w łany zbóż. Dukt wiódł wśród ogromnych kasztanowców i lip, a utwardzona solidnie droga świadczyła o niemieckim pochodzeniu. I gdy sobie tak jechałam olśniło mnie, że znajduję się w zabytkowej Czarnej Alei, ale o tym w następnym poście, bo w tej części skupiamy się na ziołach. Obserwując kolejnego bażanta skupiłam wzrok na drobnych białych kwiatach bujnie porastających przestrzeń pod kasztanowcami. Specyficzny zapach nie pozostawiał wątpliwości: czosnaczek! Całe łany czosnaczku, znacznie więcej niż na moim stanowisku w Czerniawie! No raj dla zielarki! Rower znów poszedł w odstawkę, a ja skupiłam się na zbieraniu ulubionego zielska.
https://vm.tiktok.com/ZMLWs7QsR/
Potem dojechałam do Pobiednej. O czym napiszę osobną notkę.
Nad izerskim potokiem
Po wizycie w Pobiednej stwierdziłam, ze czas na przerwę, jednak żadne z mijanych miejsc nie wzbudziło mojego zachwytu na tyle, bym chciała usiaść i delektować się kawą, obiadem i ciszą. A ze pogoda była cudowna, więc moje myśli popłynęły w kierunku szemrzących izerskich potoków i tak trochę zaskoczona własną decyzją zaczęłam podjeżdżąć leśnym duktem wzdłuż Dzieży. Przy czym umówmy się: więcej było pchania roweru niż podjazdu, bo droga została przez Dzieżę zniszczona, o czym pisałam chyba jesienią.
W końcu znalazłam miejsce idealne i nad potokiem rozłożyłam się na mini piknik. Niespiesznie piłam kawę, zjadłam swój obiad, a nawet wykąpałam się w potoku.
Do domu postanowiłam wrócić górami (bo nie lubię podjazdu z Gierczyna na Fersztel)
Wspięłam się zatem do drogi na Karuzelplatz. Potem obok pomnika leśników do Modrzewiowej Drogi. Mozolnie podjeżdżając na Modrzewiową śmiałam się w duchu z siebie, że zamiast podjazdu 300 m w pionie zrobię ok. 600 m przewyższeń. Ot, kobieca logika.
Do domu wróciłam naładowana endorfinami, z plecakiem pełnym zielska.
A na koniec mam dla Was niespodziankę! jako zielarka dostałam dla Was zniżkę: 20 % na produkty z olejkiem CBD firmy Hemproutine . Wystarczy kliknąć w kod kobiece_rozmowki i zrobić zakupy!
Z olejkiem CBD polubiłam się już jakiś czas temu. Pomaga mi przetrwać pełnie Ksieżyca oraz lekkie spadki nastroju, a nawet przewdziała powstawaniu opryszczki (lepiej niż stosowany dotychczas środek)
Kolarstwo ziołowe? Świetna nazwa! :-)
OdpowiedzUsuńJeśli czosnaczek smakuje jak czosnek, to na pewno smakowałby mi. Zajrzałem na stronę tik toku, wygląda nieźle. Zrobiła na mnie lepsze wrażenie niż bałaganiarska strona FB. Łąki faktycznie oszałamiają, nawet mnie, nieznającego większości rosnących tam roślin.
No kolarstwo ziołowe 😂 a czosnaczek jest jakby połączeniem czosnku z sałatą. Świetnie sprawdza się w pesto. Co do Tik Toka, to trochę przypomina Ig, ale jest bardziej nieprzewidywalny. I masz rację fb jest chaotyczne.
UsuńKolarstwo ziołowe... niech Ci będzie 😉 zdecydowanie jednak wolę kolarstwo fotograficzne 🤗
OdpowiedzUsuńFotograficzne też jest super!
Usuń