środa, 16 listopada 2022

Wszystkie drogi prowadzą do Chatki Górzystów


Jeśli zapytać gości z czym kojarzą im się Góry Izerskie, to większość odpowie, że z naleśnikami w Chatce Górzystów. I nieważne, że, aby spróbować tego smakołyku muszą odstać w gigantycznej kolejce. Mnie też najczęściej pytają, jak dojść lub dojechać rowerem do Chatki Górzystów, a ja podpowiadam różne warianty trasy. Sama też wybieram za każdym razem inną drogę. Tym razem....

Kopalnia Stanisław na dzień dobry


Korzystając z niezwykłej jak na tę porę roku aury i braku gości w Domku pod Orzechem, zaplanowałam sobie wycieczkę na Wysoki Grzbiet. A ponieważ rok bez wizyty w Nieczynnej Kopalni Kwarcu „Stanisław” to rok stracony, więc należało tam skierować swe kroki. Zaplanowałam, spakowałam się i o 8. 30 już byłam na szlaku (wszak dni teraz są krótkie, a po ciemku nie chciałam wracać) I choć zazwyczaj nie zabieram Gringo na uczęszczane ścieżki, to założyłam, że ruch nawet na głównym szlaku sudeckim będzie niewielki i zabrałam psa na smyczy.


Z wszystkich możliwych tras, wybrałam tę najkrótszą: zielony szlak z Rozdroża Izerskiego. Oczywiście na Rozdroże Izerskie trzeba dojść lub dojechać. Wybrałam opcję samochodową i już na samym początku grające w aucie radio wprawiło mnie w szampański humor: wyobraźcie sobie listopadowy wtorek, gdy wszyscy są w pracy, a z radia leci „Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni” KULTu . No piosenka na moje życzenie! Pamiętam, jak śpiewałam ją sobie każdego roku po rozdaniu świadectw w szkole. Teraz wakacje mam w listopadzie i z nich korzystam.

Ale koniec dygresji, wracamy na zielony szlak. Poprzednim razem schodziłam nim we mgle, w deszczu, w zapadających powoli ciemnościach, zastawiając się, czy zaraz nie spłynę z potokiem. Teraz podchodziłam tą rozgałęziającą się, rozmytą ścieżką, wspominając minione podejścia , zwłaszcza te z uczniami na wycieczce. Ścieżka była wówczas źle oznakowana, a my trochę błądziliśmy w lesie. 


Tym razem bez błądzenia trafiłam na Rozdroże pod Zwaliskiem, a stamtąd na Zwalisko i do kopalni kwarcu. W planie miałam nielegalny spacer po terenie obiektu i plan zrealizowałam .

Zeszłam na samo dno wykopu, spojrzałam w górę, posiedziałam na bryłach kwarcu. Myśli poszybowały w XIX w, kiedy to w miejscu obecnej dziury była jeszcze majestatyczna kwarcowa góra: Biały Flins. 


Pamiętam, gdy zobaczyłam pierwszy raz obraz dziewiętnastowiecznego malarza przedstawiający panoramę Gór Izerskich z Wysokiego Kamienia w kierunku Świeradowa, nie mogłam pojąc czym jest majestatyczny biały szczyt na pierwszym planie. Dopiero głębsza analiza mapy uświadomiła mi, że widzę górę, której nie ma: Białą Górę, Białego Flinsa. 


Spacer starym wyrobiskiem niósł także wspomnienie Roksany Knapik, której geologiczne opowieści uwielbiałam i wciąż nie mogę pogodzić się z jej śmiercią Rocksi. W takim refleksyjnym nastroju ruszyłam dalej szerokim duktem wysypanym kwarcowym żwirem.

Wysoka Kopa i Sine Skałki


Czerwony szlak na Wysoką Kopę prowadzi najpierw wśród torfowisk wysokich, potem wraca na kwarcowy dukt i nim idziemy wygodnie w kierunku wiaty turystycznej. Niestety widok przy wiacie sprawia, że traci się wiarę w ludzi. Czy tym wszystkim pseudoturystom się wydaje, że po górach jeździ śmieciarka? 


Kilkaset metrów dalej tuż przy szlaku stoi tablica z nazwą najwyższego szczytu Gór Izerskich. Jeszcze niedawno, by móc przybić pieczątkę do książeczki Korony Gór Polski trzeba było ścieżynką wejść na szczyt. Teraz... szczyt przeniesiono na szlak. Stoi za tym cietrzew i ochrona jego stanowisk. Tylko zastanawiam się, jak to jest, że cietrzewiom nie przeszkadzają zrywki drewna oraz inwestycje u podnóża gór, ale kilku zbieraczy pieczątek już im przeszkadza. Z Wysokiej Kopy już całkiem blisko jest do Sinych Skałek, skąd rozpościera się fantastyczny widok na dolinę Izery i czeskie Góry Izerskie z majestatycznym Jesztedem na horyzoncie.

Ilekroć proponuję gościom rowerowym tę trasę, ostrzegam, że od Sinych Skałek do Rozdroża pod Kopą jest stromo i niebezpiecznie. I ucieszyłam się, że postawiono przy drodze znaki ostrzegawcze, bo to naprawdę trudny teren. Pisałam o tym miejscu przy okazji wycieczki z Małą M. Mała M. zdobywa Wysoką Kopę

Młaki i wspomnienia z przeszłości


Rozdroże pod Kopą ma też inną nazwę. Tę, którą pamiętam z młodości. Młaki. Nazwa owiana złą sławą wśród turystów wędrujących Górami Izerskimi w połowie lat osiemdziesiątych i wcześniej.

Czy wiecie, że znacznie szybciej pokonywało się dłuższy szlak niebieski prowadzący ze Stogu Izerskiego na Wysoki Kamień przez Halę Izerską i Rozdroże pod Cichą Równią niż krótszy czerwony prowadzący szczytami? I wcale nie chodziło o przewyższenia, tylko trudne do pokonania bagno. Teraz prawie cała trasa wysypana jest żwirem, zmianie uległ także sam przebieg szlaku, swoje dołożyła susza i po błocie pozostały jedynie wspomnienia najstarszych turystów. Pamiętam, jak tato opowiadał o swojej przeprawie przez czerwony szlak i Młaki były tu najtrudniejszym punktem wycieczki. Mając to na uwadze, jako nastolatka wybrałam szlak niebieski i do dziś pamiętam, jak spędziłam dwie godziny siedząc pod drzewem w okolicach Kopalni Stanisław i czekając na zakończenie strzelania w kamieniołomie i odwołanie alarmu. Tak! Kiedyś planując wycieczkę w tamte rejony, trzeba było brać pod uwagę pracę kamieniołomu!

Naleśniki w Chatce Górzystów


Słońce stało w zenicie, gdy stanęłam pod drogowskazem na Rozdrożu pod Kopą. Za wcześnie, by schodzić. Mogłam więc zrealizować plan maksimum i pójść żółtym szlakiem do Chatki Górzystów. Trasa początkowo jest prosta, wiedzie lasem, dopiero za Jagnięcym Jarem staje się wyboista, o czym przekonałyśmy się boleśnie z Gui, gdy musiałyśmy nieść wózek z Małą M. Trochę obawiałam się, jak Gringo zachowa się przy Chatce, gdy będę zamawiała naleśnika. 


Okazało się jednak, ze to mądry pies i choć zestresował się na widok turystów korzystających z promieni słonecznych i odpoczywających na ławkach przed Chatką, to nie szczekał i spokojnie pilnował naszego dobytku. Zamówiłam sobie tym razem nie legendarny naleśnik z jagodami, lecz jego wytrawny odpowiednik w postaci naleśnika z pieczarkami i serem.


 Danie pyszne i ładnie podane. Ja zjadłam naleśnik, Gringo spałaszował zawartość saszetki z psim jedzonkiem. 


Potem jeszcze kawa, woda i znów żółtym szlakiem ruszyliśmy w kierunku Rozdroża Izerskiego. Nie lubię tej trasy, ale nie ma co ukrywać, to najłatwiejsza droga do Chatki Górzystów. Idealna na rower lu wyprawę z wózkiem. Pieszo jest niestety nudna.


Gringo był już zmęczony ciągłym ciągnięciem Mamci i co jakiś czas się buntował. Siadał na drodze i nie chciał dalej iść. Zdecydowałam się spuścić go ze smyczy, czego na szlaku zwykle nie robię. Od Młaków do Rozdroża Izerskiego nie spotkaliśmy jednak nikogo, a pies szedł przy nodze całkiem grzecznie. Dopiero na połączeniu ze szlakiem zielonym znów go przypięłam i wtedy zaczął tak ciągnąć, jakby czuł, ze samochód jest już blisko. Może czuł jeszcze nasz zapach z rana? To był cudowny dzień z pięknymi widokami, pustkami na szlaku i wspomnieniami.


Zrobiłam jakieś 22 km w czasie siedmiu godzin, z czego na odpoczynek przeznaczyłam jakąś godzinę: na Stanisławie oraz przy Chatce Górzystów. 

Jeśli szukacie trasy ciekawej, z widokami i ciekawostkami, to ta właśnie taka jest. 

P.S. Mam nowy telefon i jeszcze nie do końca ogarnęłam obróbkę zdjęć w wbudowanym programie, stąd dziwne formaty. 


13 komentarzy:

  1. Bardzo fajna i ciekawa trasa z pieknymi widokami. A i naleśnik wygląda super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z najbardziej widokowych tras w Górach Izerskich.

      Usuń
  2. Mam wrazenie, ze to byla wspaniala wycieczka, piekne widoki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! Przynajmniej raz w roku trzeba się na Wysokim Grzbiecie pokazać.

      Usuń
  3. Gratuluję tak ciekawej wędrówki. Niestety Chaty Górzystów nie znam i nigdy w niej nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chatka jest bardzo ciekawym miejscem na mapie Gor Izerskich.

      Usuń
  4. Miło popatrzeć na te zdjecia, posiłek w takich okolicznosciach przyrody napewno smakuje wyjątkowo

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny dzień. Wspaniała relacja, może w przyszłym roku dam się namówić na jakąś górską wycieczkę

    OdpowiedzUsuń
  6. No, przecież!: ta piosenka o podopiecznych na wakacjach miała dla Ciebie specjalne znaczenie!
    Raz jadłem naleśniki w Chatce, udało się je kupić bez kolejki. Może dlatego, że dzień był deszczowy?
    W miejscu kopalni była duża góra?! Nie wiedziałem. Pewnie podobnie będzie z Połomem i Wilkołakiem, kaczawskimi górkami wywożonymi ciężarówkami.
    Bardzo słuszna uwaga, ta o przeszkadzających turystach i nieprzeszkadzających wycinkach i budowlach!
    22 km szlaku. Gratuluję.
    Krzysztof G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, piosenka była dla mnie ważna! A na naleśniki trzeba się wybierać właśnie w taki nie wycieczkowy dzień. Biały Flins wyglądał całkiem okazale!

      Usuń
  7. Nigdy tam nie byłem... ale o naleśnikach już słyszałem 🤣

    OdpowiedzUsuń