Gringo kocha podróże. tym razem zabrałam go na wycieczkę po Pogórzu Izerskim . Naszym celem były dwa stożki wulkaniczne. Zapraszam.
Jak przewozić psa w samochodzie?
Gringo kocha Mamcię i każdą aktywność, jaką Mamcia zaproponuje. Będzie biegł za rowerem, szedł na smyczy po górach, hasał po łąkach i jeździł samochodem. Do auta wskakuje pierwszy, ledwo tylko uchylą się drzwi i najczęściej od razu ładuje się na przednie siedzenie, z którego ciężko go zepchnąć. Nie jest to bezpieczne miejsce na przewożenie psa, dlatego zrobiliśmy mu wygodne legowisko na tylnych siedzeniach. Zaopatrzyłam się w matę samochodową dla psa i to była genialna decyzja! Zakładanie trwa kilka minut, a korzyści są ogromne.
Oczywiście najważniejsze jest bezpieczeństwo czworonoga. Teraz, przypięty pasem bezpieczeństwa do szelek, nie zsunie się z siedzenia i nie zawiśnie, nie uda mu się też przecisnąć między siedzeniami na przód samochodu. Zamiast tego leży sobie wygodnie w niby kołysce, ma sporą swobodę ruchu i nie musi być spięty na bardzo krótko. Drugą bardzo konkretną korzyścią jest czystość samochodu. Nareszcie nie ma śladu brudnych łap na fotelach! Przyznaję, że teraz znacznie częściej będę. zabierać Gringo na wycieczki autem, bo nie boję się, że nagle mnie rozproszy swoim zachowaniem.
Jedziemy na wycieczkę!
O tym, że w niedzielę trzeba się ruszyć wiedziałam od momentu, gdy zobaczyłam prognozy pogody, jasno sugerujące, ze niedziela jest ostatnim słonecznym dniem na najbliższe dwa tygodnie!
Początkowo planowałam szwendanie się po Wysokim Grzbiecie, ale jeden rzut oka na pochylające się niebezpiecznie drzewa, przekonał mnie, że w taką wichurę góry nie są dobrym pomysłem. To innego doliny. Tam nie powinno wiać... Trasa wyklarowała się szybko, bo dwa stożki wulkaniczne w okolicach Leśnej chciałam odwiedzić już dawno (poprzednio byłam z małymi jeszcze dziećmi!).
Usmażyłam więc placuszki na obiad, zaparzyłam kawę, spakowałam smakołyki dla siebie i psa, zabrałam mapę i koc (jak wycieczka, to wycieczka) i byliśmy gotowi. Jeszcze tylko psie szelki i można wskakiwać do auta. Gringo wpadł pierwszy. Mata samochodowa trochę go zdziwiła (to jego druga wycieczka w taki sposób, więc jeszcze się nie przyzwyczaił), ale szybko uznał, że jest ok. i położył się wygodnie. Mogliśmy jechać.
Stożek Perkuna niedaleko Leśnej
Ponieważ chciałam się po prostu posnuć po okolicy, samochód zaparkowałam przy „ławeczce obserwacyjnej” powyżej Miłoszowa. Wejście na szlak ku Stożkowi Perkuna jest w pobliżu.
Doskonale oznakowaną trasą (gmina Leśna zadbała o tablice informacyjne i drogowskazy) ruszyliśmy przed siebie. Stożek Perkuna (kto wpadł na pomysł, by prusko bałtyckie bóstwo przenieść w góry?) widoczny był z daleka i dosyć szybko znaleźliśmy się u podnóża bazaltowej skały.
To bardzo atrakcyjne wizualnie miejsce: słupy bazaltowe ułożone tu są pod kątem, tworząc malowniczą całość. Na szczyt stożka prowadzi ścieżka, ale ja postanowiłam okrążyć górkę, by nie mijać się na ścieżce z schodzącymi z góry ludźmi. Wspięliśmy się z innej strony, nie spotykając nikogo.
Ze szczytu widać niewiele, bo widok zasłaniają drzewa. Jednak skalne zręby są wystarczająco atrakcyjne.
Piękne widoki są z podnóża. Z jednej strony mamy panoramę Leśnej, Karkonoszy i Gór Izerskich (tego dnia sunęły tamtędy mgły), z drugiej jest widok na... kamieniołom! Dałabym głowę, że poprzednim razem, czyli ponad 20 lat temu go tam nie było!I głowę bym zachowała, bo kopalnia bazaltu powstała w tym miejscu w 2007 r. a ja mam mapy z 2000, więc pewnie wtedy byliśmy na wycieczce.
Dookoła kopalni bazaltu
Skoro miałam dziurę bazaltową przed sobą, to należało ją sobie obejrzeć. Zapewne zauważyliście już dawno, że fascynują mnie kopalnie wszelakie i kamieniołomy. Z szczytu Stożka Peruna zorientowałam się mniej więcej w rozległości kopalni i wypatrzyłam ścieżkę, którą postanowiłam iść. Przyznaję, że dziura, do krawędzi której udało mi się podejść od strony grabiszyńskich pastwisk, zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Wykop jest głębszy niż się spodziewałam, zieje czernią bazaltu, czym przypomina nieco kopalnie węgla brunatnego. Szukając daty powstania kopalni, dowiedziałam się, jak bardzo uciążliwa jest jej obecność dla mieszkańców Leśnej i Grabiszyc, bo brakuje odpowiedniej infrastruktury drogowej. Sama się o tym przekonałam, brodząc w czarnym błocie. W upalne dni pył z kopalni musi być paskudny.
Stożek Światowida
Gringo biegał sobie radośnie, a ja podziwiałam rozległe widoki na okolicę. Obchodząc zwały urobku dotarliśmy do kolejnego stożka wulkanicznego nazwanego na cześć innego słowiańskiego bóstwa- Światowida.
Myślę, że te 20 lat temu tu nie dotarliśmy, bo zalesiony szczyt z obłymi bazaltowymi głazami nie pozostał mi w pamięci. Chyba spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego, na miarę bóstwa, którego imię nosi to wzgórze. Ale rozczarowanie szybko mi przeszło, bo dzikie i nieuczęszczane miejsce idealnie pasowało na odpoczynek i obiad. Nikt nie zakłócał nam posiłku. Widoków ze szczytu oczywiście nie ma, bo cały stożek jest zalesiony. Ścieżki też nie ma, trzeba się przez krzaczory przedzierać, a potem jakoś na przełaj przez łąki i pola.
Do samochodu wróciliśmy ubłoceni, ale zadowoleni.
Spacer żółtym szlakiem z Leśnej na Stożek Perkuna to idealna propozycja na wycieczkę z dziećmi. Jest malowniczo, z konkretnym i ciekawym miejscem docelowym. U podnóża skały jest miejsce ogniskowe i tablica informacyjna. Wracać można bitą drogą, a potem krętym asfaltem obok ławeczki obserwacyjnej.
Inne wycieczki na wygasłe wulkany:
Wpis powstał przy współpracy ze sklepem https://okazje.naszsklep.eu/
No to psina ma teraz komfort jazdy i kierowca spokojniejszy, fajny pomysł z taką matą. Ciekawe wrażenie robią skały bazaltowe tak regularnie ukształtowane. Można rzec, że wycieczka na wskroś była udana. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, Gringo jest teraz bezpieczny w czasie jazdy, a ja spokojniejsza, bo się nie szarpie. A słupy bazaltowe robią niesamowite wrażenie!
UsuńAleż Ty masz tam widoki !? A wiesz, że o takiej macie myślę dla mojego pupila ? Ostatnio już przymierzałam się do kupna i na pewno to zrobię. Fajnie, że o tym napisałaś, bo ludzie piszą różne opinie na temat maty - i nie wiadomo co jest prawdą. Pozdrawiam serdecznie :)))
OdpowiedzUsuńJa jestem zadowolona.Pies zadowolony i bezpieczny, tylko trzeba pamiętać o specjalnym pasie bezpieczeństwa dla pupila.Samochód czysty. No i ta, którą mam pasuje do każdej osobówki. Nawet tak przestronnej jak nasze subaru.
UsuńMamy dwie maty, już kolejne, do dwóch aut, i to zamontowane na stałe, przecież jasna pani jeździ z nami wszędzie:-) Mima leni się bardzo, mimo, że ma gładką sierść, do tego piasek na łapach, mata jak najbardziej potrzebna. Masz tyle ciekawostek wokół siebie, podobają mi się te geologiczne i historyczne, współczesne już nie za bardzo przyciągają mój wzrok:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMaty są użyteczne, a co do miejsc, masz rację. Nie brakuje ciekawostek.
UsuńMoja sunia to yorczek i ma swój fotelik w aucie. Mata nie jest nam potrzebna.
OdpowiedzUsuńNasz Jack też jeździ w swojej macie. Przesypia całą drogę do Ciebie w swoim samochodowym azylu hihi
OdpowiedzUsuńKiedyś mój pies lubił jeździć. Teraz im jest starsza to bardziej się boi.
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie psy lubią samochodowe podróże; nasz Argos mógł gapić się godzinami przez okno samochodu.
OdpowiedzUsuńKamieniołom jest niemały, faktycznie. Te, w których dobywa się bazalt, robią na mnie największe wrażenie z powodu czerni skały. Te dziury wyglądają jak bramy do piekieł.
Krzysztof G.
My też korzystamy z maty, przydatna na wszystkie wyjazdy małe i duże. Świetną wycieczkę zrobiliście. :)
OdpowiedzUsuń