Gdy przyjeżdża się do Domku pod Orzechem, można zawsze liczyć na dobrą książkę. Nasze półki uginają się od rewelacyjnych powieści, poradników, reportaży. Jedną z książek, która polecam na deszczowe dni jest powieść „Lincoln Highway”Amosa Towlesa, typowa proza drogi w amerykańskim stylu.
Lincoln Highway – zarys fabuły
Powieść drogi rządzi się swoimi prawami. Jej rytm wyznaczają kolejne przystanki na trasie, a fabuła zapełnia się rozważaniami, przemyśleniami i przypadkowymi spotkaniami, które nieraz całkowicie zmieniają kierunek wyprawy. Czasem podróż ma swój cel i kres, czasem, celem jest samo przemieszczanie się i właśnie taka jest "Lincoln Highway".
Emmett
Watson ma marzenie. Po wyjściu z poprawczaka, chce zmienić swoje życie. Wie, że
na rodzinnej farmie czeka na niego młodszy brat Billy oraz i długi po ojcu.
Farma zostaje zlicytowana, a tym, co osiemnastoletniemu bohaterowi pozostaje to
błękitny studebaker i pożółkłe widokówki z pozdrowieniami od matki. Mając tylko
tyle, postanawia zabrać brata w podróż do Kalifornii, gdzie , jak się chłopcom
wydaje mogła zatrzymać się ich matka. Od początku jednak nic nie układa się po
ich myśli. Zamiast wyruszyć we dwóch, muszą podróżować w odwrotnym kierunku i
do tego najróżniejszymi środkami lokomocji, goniąc marzenie zupełnie innego
człowieka. Na swojej trasie spotykają wszelkiej maści włóczęgów, wędrownych
kaznodziejów, ludzi na wskroś złych i krystalicznie uczciwych. Wydarzenia
poznajemy przez pryzmat kilku postaci. Oprócz spojrzenia Emmetta, mamy okazję
śledzić losy jego towarzyszy: brata (w mojej opinii ze spektrum autyzmu) ,
dwóch kumpli z poprawczaka: cwaniaczka Duchessa
i Woollego (także prawdopodobnie w spektrum autyzmu) Swoje historie
opowiedzą też spotkani na trasie ludzie. Niesamowite są te opowieści i
pouczające, pokazują, że pozory mylą częściej niż mogłoby się wydawać, że biały
profesor może przegadać noc przy ognisku z czarnoskórym włóczęgą, a wyśmiewany
przez wszystkich Billy ma analityczny i
chłodny umysł, dzięki któremu wyratuje
brata z niejednej opresji.
Moja opinia o książce
Książka napisana jest pięknie. Każda z postaci została świetnie scharakteryzowana i posiada swój niepowtarzalny rys, nic nie jest tu płytkie ani miałkie. Opisy miejsc tchną artyzmem, losy bohaterów trzymają w napięciu, choć akcja wcale nie pędzi z zawrotną prędkością, czasem wręcz zatrzymuje się miejscu na dłuższą chwilę, to czytelnik nie czuje się znużony. A po przeczytaniu ostatniej strony pozostaje z żalem, że to już koniec i patrzy w dal z nieodpartym wrażeniem, że widzi opadający powoli piach, który wzbił się w powietrze za znikającym za zakrętem studebakerem. Książka pozostawiła we mnie tęsknotę za nieskrępowaną podróżą oraz wiele przemyśleń. Polecam!
Książkę miałam okazję przeczytać, dzieki wspólpracy z portalem Duzeka , tam też ukazała się najpierw jej recenzja
Dawno nie czytałam powieści drogi. Zapisuję sobie tytuł tej książki.
OdpowiedzUsuńDobra decyzja, bo to doskonała powieść.
UsuńMogłaby mi się spodobać. Zrobię podejście do tej książki
OdpowiedzUsuńWarto.
UsuńLubię wzbudzać sobie taką tęsknotę o jakiej piszesz, więc i książka mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńDobrze jest trafić na książkę, która się nam podoba i czujemy smutek kończąc czytanie
OdpowiedzUsuńNiestety ostatnio takich coraz mniej :/
UsuńTo dobrze, że jest to taka piękna powieść. Na pewno jest się czym zainteresować.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam powieści drogi, więc mam co nadrabiać.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie sięgnę po tę powieść. Lubię takie historie z drogą studebakerem.
OdpowiedzUsuń