Fot. B.Krupa Kapuśniak |
Mieszkając na Wielkim Nigdzie, ma się nieograniczone możliwości spacerów, ale kontakt z sztuką jest utrudniony. Na szczęście czasem wyjeżdżam do miasta i wtedy chłonę sztukę wszystkimi zmysłami. Tak było także ostatnio. We Wrocławiu byłam zaledwie trzy dni, ale znalazłam czas na trzy różne wydarzenia kulturalne. Dziś o pierwszym z nich.
Wernisaż wystawy fotograficznej Śnienia
Basię obserwuję na Instagramie od lat i to jedna z tych wirtualnych znajomości, która zamieniła się w realne koleżeństwo. Miałam okazję poznać ją zarówno prywatnie, jak i w relacji fotografka- modelka i w obu sytuacjach Basia jest cudowną osobą. Gdy dowiedziałam się, że we Wrocławiu będzie pokazywana wystawa „Śnienia”, wiedziałam, ze zrobię wszystko, by uczestniczyć w wernisażu.
„Śnienia” pokazują reakcję dwóch fotografek: Barbary Krupy-Kapuśniak i Alicji Przybyszowskiej na relacje ze światem. Opowiadają „o snach, w których kryją się ich doświadczenia, relacje, odczucia i przeczucia. To skrawki ważnych momentów, przemyśleń, wspomnień, marzeń, które cały czas kształtują delikatną tkankę ich osobowości.
Wszystkie prace są monochromatyczne, aby kolor nie narzucał i nie zagłuszał kontaktu z odbiorcą, który ostatecznie katalizuje prace przez pryzmat własnych emocji”. Wystawa jest dostępna we Wrocławiu w holu Centrum Sztuki Użytkowej (ASP ) do 11 marca 2023.
Moje refleksje po obejrzeniu prac
Prace obu artystek są bardzo kobiece.
Basia skupia się na różnych aspektach kobiecości i relacji z ciałem oraz z naturą. Jej subtelne akty ukazują kobietę w pejzażu. Stosuje niesamowicie ciekawą technikę polaroidtransferu. W tej technice, podobnie jak w przypadku grafiki powstają pojedyncze odbitki, zatem każda praca jest dziełem sztuki, niemożliwym do powielenia. Jestem zafascynowana sposobem obrazowania, jaki proponuje Basia, jak i siłą wyrazu ich prac.
Alicja skupiła się na autoportrecie i emocjach, jakie targają artystką. Analizując jej prace, czułam niepokój matki, wypuszczającej w świat dorastającego syna, refleksje nad przemijaniem i upływającym czasem. Ciekawostką jest fakt, że artystka swoje fotografie przenosi na tkaninę, tworząc oryginalne koszule.
Emocje obu artystek są mi bliskie, zatem i odbiór ich fotografii był bardzo osobisty, intensywny.
Bonus na zakończenie
Fot. B. Krupa Kapuśniak |
W czasie wernisażu poznałam Monikę Kocielską kuratorkę innej wystawy i po zakończeniu wernisażu cała grupą wybraliśmy się na zamknięte oprowadzanie kuratorskie do Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP. Wystawa ARTchitekci ma na celu pokazanie aktywności artystycznej członków SARP . Zobaczymy tam obrazy, rzeźby, instalacje. Mnie najbardziej zainteresowały rzeźby wykonane na szydełku oraz uszytki, które znałam już wcześniej z Instagrama.
Obie wystawy warte są obejrzenia.
Świetna relacja z wernisażu! Bardzo miło czytało się o Twoim spotkaniu z Basią i Alicją, a także o Twoim osobistym odbiorze ich prac.
OdpowiedzUsuńTakie wypady to prawdziwa strawa dla ducha. Super!
OdpowiedzUsuńDawno nie byłam na wernisażu.
OdpowiedzUsuńNie byłam jeszcze na wernisażu. Z chęcią chciałabym kiedyś wziąć udział w takim wydarzeniu
OdpowiedzUsuńFajnie jest się wybrać na tego typu wystawy. Sama miałam okazję wziąć udział w wernisażu
OdpowiedzUsuńTakie wystawy to coś wspaniałego. Można się wciągnąć w sztukę.
OdpowiedzUsuńTak, można.
UsuńW Muzeum Narodowym w Warszawie zakończyła się wystawa malarstwa skandynawskiego. Cudowne obrazy. Warte zobaczenia. Może wystawa pojedzie do Ciebie, wtedy bardzo polecam wyrwanie się z głuszy.
OdpowiedzUsuńOch! Wyobrażam sobie!
UsuńZ ogromną przyjemnością poszłabym na taki wernisaż. Kontakt ze sztuką i artystami, super. :)
OdpowiedzUsuńTo właśnie wielki plus wernisaży, można posłuchać opowieści artystów, a nawet z nimi porozmawiać!
Usuń