Mam już swoje lata i książki dla młodzieży nie do końca leżą w sferze moich zainteresowań, ale jeśli jakaś powieść zbiera dobre recenzje na polskim bookstagramie, to czasem daję się złapać na lep ciekawości i też czytam. Tak właśnie było z pierwszym tomem „Rodziny Monet”.
„Rodzina Monet. Skarb” – zarys fabuły
Hailie Monet jest piętnastolatką wychowywaną przez kochające mamę i babcię w skromnym angielskim mieszkaniu. Jej życie zmienia się nagle, gdy jedyne bliskie osoby giną w wypadku, a opiekę nad dziewczynką przejmuje przyrodni brat, o którego istnieniu Hailie nie miała bladego pojęcia.
W ciągu tygodnia
przeprowadza się do bogatej wilii w Pensylwanii, gdzie czeka ją mieszkanie z
czterema starszymi braćmi. Nowa rodzina jest nie tylko nieprawdopodobnie
bogata, ale też tajemnicza. Widać, ze bracia są wpływowymi ludźmi, a ich
działania balansują na granicy prawa lub je przekraczają.
Nowa sytuacja w
połączeniu z introwertycznym charakterem dziewczynki nie wróżą niczego dobrego.
Hailie mimo woli popada w kłopoty, bracia nie rozumieją jej pokręconego sposobu
myślenia i choć chwilami wydaje się, że uda się rodzeństwu jakoś nawiązać nić
porozumienia, to szybko okazuje się, że to mrzonki.
Moje odczucia po lekturze pierwszego tomu „Rodziny Monet”
Sięgając po powieść, nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, bo choć zachwyty nad książką
nadchodziły z różnych stron, to recenzje pisały młode osoby, które jednak nieco
inaczej widzą literaturę. Szybko się okazało, że nastolatka, która traci rodzinę, jest mi bliska i jej uczucia zagubienia, bólu, tęsknoty też są mi
doskonale znane. Na fabułę patrzyłam więc przez pryzmat własnych doświadczeń. I
choć mnie wychowywała apodyktyczna babcia, a nie czterech starszych braci, to
brak zrozumienia, niemożność porozumienia i różne systemy wartości wyglądały
podobnie w moim przypadku i w powieści.
Książka podobała mi
się, gdyż autorka posługuje się całkiem niezłą polszczyzną, porusza problemy
charakterystyczne dla wieku nastoletniego: pierwszą miłość, brak porozumienia
między pokoleniami, anoreksję.
Co prawda,
szowinistyczni bracia Monet mogą drażnić, to podejrzewam, że niejedna
nastolatka ma takiego brata we własnym
domu.
I chociaż nie jestem grupą docelową tej powieści, to przeczytałam ją z przyjemnością i po kolejne tomy cyklu "Rodzina Monet" też prawdopodobnie sięgnę.
Recenzja powstała
dzięki współpracy z księgarnią internetową TaniaKsiazka.pl/
Jeśli znajdę ten cykl w swojej bibliotece, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTa seria jest prawdziwym fenomenem.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam tego tytułu. Zapowiada się interesująco
OdpowiedzUsuńNie słyszałam tytułu. Brzmi ciekawie może uda się przeczytać
OdpowiedzUsuńTo już jest cała seria tej historii. Książka dla nastolatków, o której opinie są bardzo podzielone.
OdpowiedzUsuńSporo osób się nim zachwyca, więc myślę, że warto.
OdpowiedzUsuńStraszne co spotkało tą nastolatkę, super że mogłaś utożsamić się i sympatyzować z bohaterką książki
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po książki dla młodzieży. O tej już co nieco słyszałam i może sięgnę gdy będzie okazja.
OdpowiedzUsuńMyślę że by mi się spodobała ta książka
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Nie słyszałam tego tytułu
OdpowiedzUsuńMogłaby mi się spodobać. Będę miałą na uwadze ten tytuł
OdpowiedzUsuńWydaje się, że ta powieść ma głębokie emocjonalne elementy, które mogą poruszyć czytelnika. Autorka porusza ważne tematy, które na pewno mogą stworzyć realistyczny i autentyczny obraz bohaterki .
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że choć nie byłaś grupą docelową tej powieści, to i tak znalazłaś w niej przyjemność i zainteresowanie. To świadczy o sile i uniwersalności historii oraz umiejętności pisarskich autorki.
OdpowiedzUsuńPowieść zapowiedź się interesująco. Myślę że będzie mi się podobała
OdpowiedzUsuń