Ach, co to był za weekend! Zakończenie wakacji warto uczcić w jakiś specjalny sposób. Z takiego założenia wyszedł chyba mój brat i 1 września przyjechał z rodziną do Domku pod Orzechem.
Czar festynów
Uwielbiam spędzać czas ze swoją bratanicą, więc ledwo przyjechała, porwałam ją na festyn mineralogiczny do Krobicy. Wybrałyśmy się na pieszo, wychodząc z założenia, że najwyżej ktoś po nas przyjedzie. Szło nam się wesoło, Maria opowiadała o wakacjach, koleżankach i swoich przemyśleniach.
Szybko dotarłyśmy do Kopalni św. Jan, gdzie odbywał się festyn. Ludzi było niewielu, więc mogłyśmy wziąć udział we wszystkich atrakcjach. Maria zrobiła świecę z wosku pszczelego na warsztacie Izerskiej Majstrowni, strzelała z procy, rzucała do celu, przygotowała woreczek z ziołami i kamieniem ozdobnym, poznała tajemnice izerskiego lasu na stosiku Lasów Państwowych, a nawet zaprzyjaźniła się z karaczanem madagaskarskim.
Rozbawione i pełne wrażeń
wróciłyśmy pieszo do Gierczyna.
Kolejnego dnia
pojechałyśmy do Świeradowa Zdroju na festyn charytatywny. Tym razem wzięłyśmy
udział w warsztatach z wiązania makramy. Tak mnie to wciągnęło, że… nie
zrobiłam żadnego zdjęcia!
Maria obeszła wszystkie stoiska, pobiegła w biegu i wyglądała naprawdę na zadowoloną. Na zakończenie poszłyśmy jeszcze na gofry. Bo przecież wakacje bez gofrów się nie liczą!
Wiejskie przyjemności
Pobyt w Domku pod Orzechem kojarzy się z ogniskiem, więc i tej atrakcji nie mogło zabraknąć, zwłaszcza, że po kilku deszczowych dniach wyszło słońce. Bratowa wybrała się na kurki, bo innych grzybów jeszcze nie ma, brat pilnował, by dobrze splantowano teren pod ich domek letniskowy, a Maria jak zwykle pomagała w pracach gospodarskich: doskonaliła umiejętność dojenia kóz, pomagała je wyprowadzać, karmiła i spędzała z nimi czas.
To był świetnie spędzony
czas, ale gdy nadeszła deszczowa niedziela... nie miałam już siły ani na podsumowanie inicjatywy Ogrody Pogórza Izerskiego, ani na Dożynki Gminne...
Jak ja uwielbiam ogniska! Ależ za wami cudowny czas!
OdpowiedzUsuńTo był jak zawsze pięknie spędzony u Ciebie czas
OdpowiedzUsuńTo na pewno był dobrze spędzony czas.
OdpowiedzUsuńJestem wielką miłośniczków festynów, a kiedyś nie przepadałam za nimi. Teraz co chwila na jakis chodzimy :)
OdpowiedzUsuńWidzę że makrama byla dla Ciebie mega wciągająca skoro uleciało gdzieś by zrobić zdjęcie.
OdpowiedzUsuńSuper weekend. Jeszcze trzeba wykorzystać piękną wrześniową pogodę.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bliskości z bratanicą. Kiedy moja wnuczka była dzieckiem, było łatwiej, a teraz jest panną, nastolatką, i jest inaczej.
OdpowiedzUsuńCzy są ładniejsze (na talerzu) grzyby od kurek? Ja nie znam. O, lubiane przeze mnie kamienie ozdobne, i jeszcze ognisko! Nie dziwię się zadowoleniu bratanicy.
Krzysiek Gdula