Nie ocenia się książki po okładce, a filmu po zapowiedzi… Przyznaję, nie miałam w planie obejrzenia filmu Agnieszki Holland. Bałam się ekstremalnych emocji. Jako osoba płacząca nawet na reklamach wiedziałam, że ten film może mnie emocjonalnie zniszczyć… Czy tak się stało?
Dlaczego obejrzałam „Zieloną granicę” Agnieszki Holland?
Nie chciałam iść na film. Gdy Ślubny stwierdził, że chętnie
by obejrzał obraz tak głośny i tak specyficznie rozreklamowany, powiedziałam,
że pójdzie sam, a ja pobłądzę sobie po galerii handlowej. I na tym stanęło. Im
jednak więcej było hałasu wokół filmu, im mocniej opluwała go jedyna słuszna
władza, tym bardziej czułam, że wyjście do kina nie jest już ciekawością, lecz
swego rodzaju manifestem, zajęciem stanowiska nie tylko w tej sprawie.
Czy tylko „świnie siedzą w kinie”?
Sala kinowa była pełna, choć był to środek dnia i środek tygodnia (no dobrze, tani wtorek w kinie Helios) Oglądający w większości liczyli sobie grubo ponad 40 lat. Ślubny pokusił się o uwagę, że zaniżamy średnią wieku. Na pewno część oglądających stanowili emeryci na wyjeździe integracyjnym. I o ile zazwyczaj po seansie w kinie jest brudno (popkorn, butelki, papierki), czyli naświnione, to tym razem nikt nie szeleścił, nikt nie jadł. Nikt nie rozmawiał po za jednym incydentem. Człowiek z telefonem został zbesztany za utrudnianie odbioru! Sala zaśmiała się raz: w czasie tyrady sfrustrowanego pacjenta Julii granego przez Macieja Stuhra. Cisza trwała jeszcze chwilę po tym jak wybrzmiało końcowe zdanie, a potem zaczęto klaskać. W kinie to nieczęste zachowanie…
„Zielona granica” – subiektywna ocena
Bałam się tego filmu, wiedząc, że będzie trudny, bolesny.
Obawiałam się, że jednak epatować będzie okrucieństwem. Nic takiego nie ma
miejsca.
Owszem kilka scen charakteryzuje się brutalnością.
Popychanie ludzi do ciężarówki, spychanie na drut kolczasty, bicie i kopanie. Wstrząsnęła
mną scena przerzucania ciężarnej ciemnoskórej dziewczyny. Okrutnie bolesna,
nieludzka.
Nie tak powinni zachowywać się ludzie. Film jednak nie ma
antypolskiej wymowy, bo kilku sadystycznych pograniczników to nie wszyscy Polacy,
to nawet nie wszyscy pogranicznicy! Bo Holland pokazała również ludzką twarz
munduru. Janek choć wściekły, że uchodźcy włamali się mu do budowanego domu,
pozostawia na zewnątrz butelki z wodą, a po kolejnej ciężkiej akcji nie potrafi
już sobie spojrzeć w twarz i … no ale to już byłby spojler.
Na plan pierwszy w filmie wysuwają się bardzo ludzike odruchy
aktywistów i zwykłych mieszkańców, którzy uwikłani przez los w wielką politykę,
stają po prostu po stronie dobra, altruizmu i humanitaryzmu.
Z jednej strony film oskarża ludzi u władzy, tych w Polsce,
w Europie, na świecie. Pokazuje, że w polityce nie liczy się człowiek lecz układy,
sojusze. I nie jest oskarżeniem Polski, ale całego systemu, pokazuje, jak
Europa nie radzi sobie z problemem uchodźców, jak segreguje ludzi na lepszych i
gorszych. Bo czym różni się wykształcona Afganka Leila (moja ulubiona postać w
tym filmie), wierząca, że w Polsce może liczyć na azyl polityczny, bo tak powiedział
jej brat wspierający polskich żołnierzy w Kabulu od Ukrainki z pieskiem? Tylko
tym, że jedna próbowała się dostać do Polski z Białorusi, a druga z Ukrainy…
Film jest świetnie zrobiony i dobrze zagrany. Czarno białe kadry, gra światłocieniem, zbliżenia nadają mu niesamowity klimat, wiele scen staje się symbolicznymi. Sporo jest takich, które mimowolnie przywodzą na myśl sceny biblijne: mycie nóg uchodźcom, ucieczka rodziny z małym dzieckiem przed prześladowaniem, wreszcie Julia tuląca wyziębionego mężczyznę.
Przyznam, że mocno zastanawiam się na tym, czy obejrzeć, ale Twoja recenzja przekonuje, że warto.
OdpowiedzUsuńMam tak samo, nie chciałam iść bo boje się ten film oglądać ale znając Anię i wiedząc że obejrzała, bardzo się zastanawiam nad zmianą zdania w kwestii wyjścia do kina
UsuńJa mam w planach obejrzeć ten film, by samemu wyrobić sobie o nim opinię.
OdpowiedzUsuńFajnie napisane. Ja nie byłem w kinie , nie widziałem filmu więc się nie odzywam na ten temat... ale mój kolega mieszkający w Supraślu, który widział wszystko na własne oczy. Razem ze znajomymi dużo czasu spędził na granicy pomagając uchodźcą. Po obejrzeniu filmu stwierdził -"bardzo delikatnie jest to wszystko pokazane, bo to co widział na własne oczy było o wiele bardziej drastycznie "
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja Aniu 👍 Mam podobne odczucia.
OdpowiedzUsuńTo film, który zostaje z nami na długo.
To jest faktycznie jeden z tych filmów, o którym wypowiadało się mnóstwo ludzi, którzy go nie oglądali. Myślę, że każdy ma prawo do swojej oceny, ale raczej dopiero po tym jak się film obejrzy. Dlatego dzięki za to merytoryczne zdanie!
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, zwłaszcza że tematyka dość trudna. Chyba warto najpierw obejrzeć, a potem wydawać osądy.
OdpowiedzUsuńChętnie bym obejrzała..
OdpowiedzUsuńAniu, miałem takie same obawy na myśl o obejrzeniu filmu, ale po poznaniu Twojej opinii są dużo mniejsze. Postaram się film obejrzeć, o ile uda mi się przemóc niechęć do kin, które widzę jako miejsca wyświetlania niekończących się reklam.
OdpowiedzUsuńTeż bałam się emocji, ale film jest absolutnie wart obejrzenia. Zdecydowanie jeden z najlepszych tego roku.
OdpowiedzUsuńMyślę że warto obejrzeć . Chętnie się wybiorę do.kina
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo dobrych opinii o tym filmie. Będę musiała go zobaczyć
OdpowiedzUsuńChętnie zobaczę ten film. Myślę że warto
OdpowiedzUsuń