sobota, 4 listopada 2023

Październikowa codzienność

 

Ach! Październiku, gdzie jesteś? Nim się obejrzałam, miesiąc się skończył. Ale to był dobry czas, dobry miesiąc.

Hej, konie siwe konie…



Październik już tradycyjnie jest miesiącem wzmożonych rajdów konnych, ale to, co wydarzyło się w tym roku, przeszło moje oczekiwania.

Oprócz tradycyjnych już odwiedzin jeźdźców i koników polskich ze Stadniny Izery w Stanowicach, dwukrotnie gościliśmy konie huculskie z Modrzewi koło Wlenia.



W efekcie dwoiłam się troiłam, by z wszystkim zdążyć na czas. Gotowałam zupy, smażyłam mielone, kleiłam kluski, piekłam ciasta. Każdorazowo na talerzach pojawiały się inne dania i za każdym razem znikały w okamgnieniu. Hitem okazała się surówka, która nazwałam pomidory pod pierzynką z chwastów. Były to pokrojone w ósemki pomidory lima, zalane sosem majonezowo-śmietanowym z dodatkiem zmiksowanego zielska z łąki i czosnku.


Sukcesem okazały się także grzyby. Kanie w opiekane w cieście w zalewie octowej, udające rybę, smakowały miłośnikom kwasiorów.

Jeśli dodamy do tego wszystkie upieczone przeze mnie chleby, ciasta i pełne półmiski przekąsek, to widać ilość mojej pracy i godzin spędzonych w kuchni. 

Rajdy konne to jednak nie tylko godziny poświęcone na pracę, ale także nowe znajomości, mnśótwo rozmów i świetne towarzystwo. 

Październikowa codzienność



Pomiędzy kolejnymi rajdami spędzaliśmy czas na czytaniu książek, wyjazdach do kina i poszukiwaniu grzybów. Bo też w tym roku nieźle się trzeba nałazić, by wrócić do domu usatysfakcjonowanym zawartością koszyka. Grzyby zaczęły się późno i … nadal można je zbierać.

Urodziny uczciłam spacerem oraz  kawą i bezą w Świeradowie Zdroju.

W kinie byliśmy dwukrotnie. Zdecydowaliśmy się obejrzeć Różyczkę 2 oraz Chłopów.

Pierwszy film to kontynuacja „Różyczki” czyli opowieści o tajnej agentce, która zakochała się w swoim obiekcie. Film inspirowany był prawdziwą historią znanego historyka i pisarza Pawła Jasienicy. Część druga dzieje się współcześnie, a głównymi bohaterkami są córki Jasienicy, zwłaszcza młodsza, robiąca zawrotną karierę polityczną.

„Chłopów: nie trzeba nikomu przedstawiać, bo z dziełem Reymonta zetknął się każdy, a nowość kinowa w postaci niezwykłej animacji jest polskim kandydatem do Oskara.

O filmie mogę powiedzieć, że jest estetycznie piękny.  Na plan pierwszy nie wysuwa się fabuła, która została spłycona i ograniczona na tyle, by stać się strawną papką dla współczesnego widza, ale strona wizualna, inspirowana wielkim malarstwem oraz muzyczna. Z kina wyszłam zachwycona.

Recenzje książek postaram się wrzucać systematycznie, bo kilka dobrych w październiku przeczytałam.


I mam nadzieję, że posty na blogu tez zaczną się pojawiać częściej, bo zaczęło mi już brakować dłuższych form.

6 komentarzy:

  1. Jeszcze nie widziałam "Chłopów" w wersji animowanej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłopi zapowiadają się świetnie. Październik mi minął w mgnieniu oka

    OdpowiedzUsuń
  3. Kanie w cieście i marynacie – wzbudzić apetyt potrafisz, Aniu.
    Domyślam się, że wiele ważnych warstw „Chłopów” pominięto w nowym filmie, ale masz rację: dostosowano fabułę do współczesnego widza. Kiedyś obejrzę na pewno. Teraz nie, bo musiałbym pójść do kina.
    Na początku listopada byłem w moich górach, i nie szukając ich specjalnie, przywiozłem kilkanaście sporych prawdziwków, a nie tak dawno temu w listopadzie już tylko opieńki się spotykało.
    Krzysiek Gdula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzyby zbieraliśmy aż do śniegu. Teraz już tylko uszaki bzowe i płomiennice.

      Usuń
  4. "Chłopów" jeszcze w tej wersji nie oglądałam, ale zapowiadają się rewelacyjnie :D

    OdpowiedzUsuń