Basię poznałam kilka lat temu. Zachwyciły mnie jej delikatne, niedopowiedziane fotografie, kobiece akty wtopione w naturę. Zaobserwowałam profil artystki na Instagramie i przepadłam…
Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Nasze relacje pogłębiły się i przeszły z Instagrama i znajomości wirtualnej do spotkania w realu. Dołączyłam do grona jej modelek, co było dla mnie niesamowitym przeżyciem. Bo nie nic tak oczyszczającego, jak wejście w głęboką relację z własnym ciałem, zaakceptowanie go z wszystkimi jego nadmiarami i niedostatkami. A sesje zdjęciowe u Barbary Krupy Kapuśniak właśnie do takiej relacji z ciałem zachęcają.
O czym jest „Wciałowstąpienie”?
„Wciałowstąpienie” jest pierwszą samodzielną wystawą artystki. Wcześniej jej niesamowite fotografie można było podziwiać w czasie ekspozycji zbiorowych, jakiś czas temu miałam przyjemność uczestniczyć w wernisażu wystawy Śnienia, która prezentowała prace dwóch artystek: Barbary Krupy Kapuśniak i Alicji Przybyszewskiej. Prace Basi wystawiane były także w zamku Kliczków.
Obecna wystawa jest intymnym pamiętnikiem, opowieścią o kobiecości i naturze. O powrocie do wnętrza siebie. Każda fotografia to inna opowieść. Kobiece ciało jest tu częscią natury, zagłebia się w nią, zespala, tworzy jedność. W twórczości artystki nie ma opozycji człowiek - natura. Jest przenikanie, dopełnianie, zjednoczenie. Przy czym każdy odbiera te prace zgodnie z własnym odczuwaniem i doświadczeniem.
Artystka tworzy w niezwykle ciekawej
technice polaroidtransfer, która sprawia, że
każda praca jest niepowtarzalna. To nie jest zwykłe zdjęcie naniesione
na dobrej jakości papier. To dzieło sztuki zamknięte w niewielkiej formie zdjęcia
z polaroidu, przeniesionego ręcznie na papier. Wielkość prac ma tu ogromne znaczenie. Aby dobrze wejść w dzieło, trzeba się do niego zbliżyć, pobyć z nim w bardzo osobistym kontakcie, bo dopiero wtedy dostrzega się głębię, tło lub... drugie dno...
Artystka swoje prace wzbogaca o osobisty komentarz, dając tym
samym odbiorcy wskazówkę do dalszych przemyśleń.
Finisaż wystawy we Wrocławiu
Nie udało mi się wyrwać na wernisaż Wciałowstąpienia we Wrocławiu, zdjęcia i filmy pokazywały, że było to piękne i dosyć huczne wydarzenie. Razem z Chudą dotarłyśmy dopiero na finisaż. Tym razem było kameralnie. Spotkanie ze sztuką fotografki dopełniał koncert muzyki elektronicznej w wykonaniu Filipa Czaji. Basia czytała swoje komentarze do zdjęć. Dołączyłam do niej, czując, że mój głos będzie dobrze harmonizował z muzyką i nastrojem.
Przez najbliższe dni wystawę będzie można obejrzeć w Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Górze. Wernisaż przewidziano na 25 listopada. Polecam. Naprawdę warto!
Cudownie jest być na takiej wystawie. Fajnie, że udało ci się tam być.
OdpowiedzUsuńTak, cały miesiąc kombinowałam jak połączyć wszystkie wydarzenia w jeden wyjazd.
UsuńNie znam się na sztuce, ale chciałabym wziąć udział w takim wydarzeniu
OdpowiedzUsuńNie trzeba sie znać na sztuce. Tu ważne jest to, co czujesz.
UsuńTo jest właśnie prawdziwa sztuka i o niej trzeba rozmawiać.
OdpowiedzUsuńTak, o sztuce warto rozmaiwiać.
UsuńZainspirowałaś mnie tym wpisem, bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńProszę.
UsuńIntrygujący tytuł. Nie byłam nigdy na wystawie
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Ja odwiedzam wszelkie galerie, na jakie trafiam.
UsuńBardzo inspirująca recenzja wystawy. Fajnie, że artystka podkreśla kobiecość i naturę, łącząc je w niezwykły sposób. Opis techniki polaroidtransfer zwrócił moją uwagę. To musiało być niezapomniane wydarzenie.
OdpowiedzUsuńTak, było ciekawe wydarzenie, a oglądanie na żywo, jak powstaje polaroidtransfer było niesamowite!
UsuńNa takim wydarzeniu nigdy nie byłam. Ciekawe.
OdpowiedzUsuń