Drezno zachwyca o każdej porze roku. My widziałyśmy je wiosną przy nie najlepszej pogodzie, a i tak nas zauroczyło. Tym razem naszym celem nie były drezdeńskie zabyt ki, choć te też obejrzeliśmy z zewnątrz, idąc za przewodniczką, wybraliśmy się do stolicy Saksonii, by zobaczyć słynny jarmark bożonarodzeniowy.
Drezdeńskie jarmarki
Nie ma przesady w stwierdzeniu, że na czas adwentu całe Drezno zamienia się w jeden wielki jarmark. Gdzie się nie spojrzało widać było wielobarwne światła, tłumy ludzi i słychać było muzykę. Aby zobaczyć wszystkie kramy, należałoby mieć przynajmniej dwa dni. My mieliśmy do dyspozycji zaledwie trzy godziny, więc ze smutkiem zrezygnowaliśmy z jarmarku w Nowym Mieście i pozostaliśmy w obrębie Starego Miasta.
Tu do dyspozycji był Jarmark Średniowieczny na placu łuczniczym, stragany w uliczkach oraz najstarszy z wszystkich Striezelmarkt . Do tego ostatniego wrócę za chwilę.
Jarmark Średniowieczny, jako jedyny jest dodatkowo płatny. Wstęp na teren rekonstruktorów kosztuje 5 euro, ale warto je wydać, by przenieść się w wieki średnie, zatańczyć w rytm skocznej muzyki, spróbować specjałów, czy zakupić lepiej lub gorzej odtworzone wyroby dawnego rzemiosła. To właśnie tu można całować się pod jemioła, zrobić sobie zdjęcie w ramie obrazu lub przywdziać zbroję.
Tradycyjnych
grzańców na niezliczone sposoby napijemy się w licznych kramach ustawionych w
zabytkowych uliczkach, tu też spróbujemy niemieckich kiełbas, nadmorskich
fiszbuł oraz słodkości z różnych stron Europy. Nie da się tez przejść obojętnie
obok stosik z piernikami i ciastami. Ale po tradycyjne niemieckie ciasto drożdżowe
z bakaliami koniecznie należy zajść na Striezelmarkt.
Striezelmark w Dreźnie
Najstarszym w Niemczech jarmarkiem bożonarodzeniowym jest Stiezelmark. Jego nazwa pochodzi od świątecznej strucli czyli ciasta drożdżowego z bakaliami. Jarmark Struclowy ma wielowiekową tradycję. Pierwszy udokumentowany odbył się w 1434 i organizowany jest co roku (w XXI w. nie odbył się dwukrotnie w latach kowidowych) . Wyróżnia się gigantyczna rudawską piramidą, łużyckimi gwiazdami, drewnianymi dziadkami do orzechów i przede wszystkim słodkimi wypiekami.
Można na nim spędzić wiele godzin zadzierając głowę, by obejrzeć wszystkie dekoracje na straganach, koniecznie trzeba spróbować grzańca (może być bezalkoholowy) i innych specjałów. Warto też zakupić pamiątki niedostępne gdzie indziej. Na terenie targowiska działają zabytkowe karuzele, odbywają się koncerty, działa teatrzyk lalkowy.
Ceny na drezdeńskich jarmarkach wcale nie są wygórowane, zwłaszcza, gdy porówna się do tych we Wrocławiu czy innych miastach.
Grzańce zakupimy w cenie od 3,50 euro do 5 euro, w podobnej cenie będzie kiełbasa, fiszbuła i inne specjały. Na pamiątki trzeba przeznaczyć trochę więcej, bo tu 10-15 euro to minimum, ale drobiazgi znajdziemy także trochę taniej . Trzeba pamiętać o 1 euro na toaletę oraz kaucji za kubek do grzańca (4 euro) (my zabrałyśmy własne kubki termiczne i to było bardzo dobre rozwiązanie)
Ponieważ jarmark
alkoholem stoi lepiej nie jechać samochodem. Drezno jest naprawdę świetnie
skomunikowane, a Wrocławia jedzie się bezpośrednio lub z jedną przesiadką w
Gorlitż. My skorzystaliśmy z wycieczki autokarowej z biurem podroży https://niem-pol.pl/ i to był
dobry wybór, bo oprócz wizyty na jarmarkach mieliśmy Drezno w pigułce.
Relacje z innych jarmarków:
Jarmark bożonarodzeniowy we Wrocławiu
Opowieści o Dreźnie:
Chętnie napiłabym się tam pysznego grzańca.
OdpowiedzUsuńA wybór jest ogromny! Od cydru, przez ajerkoniak, grog po grzane wino
UsuńByłam na kilku niemieckich jarmarkach świątecznych, mają świetny klimat. A Drezno jest wyjątkowe! :)
OdpowiedzUsuńMy w przyszłym roku wybieramy się do Budziszyna. Te niemieckie jarmarki wydają mi się atrakcyjniejsze.
UsuńNigdy nie byłam na takim jarmarku. Pięknie to wygląda
OdpowiedzUsuńWarto zobaczyć na żywo.
UsuńByłam na wielu jarmarkach, ale tam niestety nie dotarłam. Uwielbiam ten klimat
OdpowiedzUsuńDrezno faktycznie robi wrażenie niezależnie od pory roku, a świąteczne jarmarki dodają temu miejscu wyjątkowego uroku.
OdpowiedzUsuńTo jestem zaskoczona ze za wstęp na jarmark sie płaci, ale z tego co piszesz chyba warto
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że u nas tak nie jest :)
UsuńPrzy tym jarmarku ten na którym jestem i pracuję, białostocki, wygląda smętnie. Ciekawe, po ile mieli karuzele. Mój pryncypał ustalił ceną na 20 zł.
OdpowiedzUsuńKrzysiek G.
Opis tego jarmarku brzmi naprawdę ciekawie! Będę musiała w przyszłym roku wybrać się na niego ;) Szczególnie, że z tego co jest opisane, atrakcji tam nie brakuje, także na pewno nie będę się nudziła. Ciekawi mnie tylko, czy w tym okresie nie ma większych problemów z wynajęciem noclegu? Taka impreza przyciąga pewnie ogromną ilość ludzi. Już mogę sobie wyobrazić pysznego grzańca po dniu pełnym atrakcji i różne drobiazgi, które przywiozę ze sobą do domu. Na pewno będzie to ciekawe doświadczenie, lubię próbować nowych rzeczy ;)
OdpowiedzUsuń