środa, 7 lutego 2024

„Argylle. Tajny szpieg” – filmowy pastisz z filmów akcji

 


Powiedzmy sobie szczerze. Nie mieliśmy w planie tego filmu, bo lutowych premier jest na tyle dużo, że moglibyśmy z kina nie wychodzić. Problemem jest dostępność niektórych premier w pobliskich kinach. My wybieramy najczęściej tanie wtorki w Heliosie i do tego preferujemy seanse w okolicach południa. No i mając do wyboru seans dla dzieci i Argylle, wybraliśmy ten drugi.

 Argylle- książka i film. O co tak naprawdę chodzi?


Krótko przed premierą filmu na półki księgarskie trafiła książka o takim samym tytule. Jeśli jednak komuś się wydaje, że film powstał na motywach książki, to jest w błędzie. Powieść to czysto marketingowe zagranie. Oto w księgarniach pojawia się książka napisana przez… fikcyjna postać: główną bohaterkę filmu! Jest to zatem rodzaj gadżetu filmowego, coś jak plakat, figurka, piórnik z bohaterem czy pojemnik na popcorn. Nie zgłosiłam się do recenzji książki i teraz bardzo tego żałuję, bo  miałabym lepszy wgląd działań marketingowych. Przyznacie jednak, że zamysł producentów całkiem ciekawy.

 

Argylle- czego spodziewać się po filmie?

Chociaż o naszej decyzji zadecydował przypadek, widzieliśmy wcześniej zapowiedzi, więc znaliśmy zarys fabuły. Oto poczytna autorka powieści szpiegowskich, Elly Conway,  na co dzień będąca introwertyczką mieszkającą z kotem, wpada w sam środek szpiegowskiej intrygi, a o jej umiejętności zabiegają dwie zwalczające się siły: agenci CIA oraz tajemniczy dyrektoriat.

Brzmi ciekawie? No tyle wiedzieliśmy, idąc do ina. Jakoś umknęło mi, że film nie należy do kina szpiegowskiego! Argylle jest pastiszem! To absurdalna komedia z wszystkimi możliwymi gagami. Utrata pamięci jak w „Tożsamości Borna”, romantyczna pisarka z „Krokodyla Dandee”, partnerskie popisy pary agentów z „Pan i pani Smith” , pościgi z kolejnych Bondów lub Mission Impossible, a i pożyczki z Lary Croft też można się dopatrzyć. Myślę, że nawiązań jest jeszcze więcej, tylko ja nie wszystkie filmy sensacyjne pamiętam lub nie wszystkie widziałam.

 

Moje wrażenia po seansie

Film zebrał sporo niepochlebnych recenzji krytyków filmowych, ale idąc na kino rozrywkowe, nie potrzebujemy dzieła wybitnego, tylko takiego, które trafi w nasz gust. A „Argylle” w mój gust trafia. Z kina wyszłam spłakana ze śmiechu. Kiczowatość obrazu i absurdalność sytuacji była tak namacalna, że usta same układały się do śmiechu.

Film jest całkiem ładny wizualnie: podobały mi się zbliżenia i najazd kamery na detale (to dlatego wolę kino od telewizji), a kluczowa scena tańca głównych bohaterów w tumanach wielobarwnego dymu z grantów dymnych to wartość sama w sobie (dodajmy, że bohaterka ma na sobie złocistą suknię wieczorową) Niewiarygodne? No właśnie na tym polega magia kina .

Jeśli ma się ochotę na lekką rozrywkę, to ten film idealnie się do tego nadaje!

I uwaga! Poczekajcie do końca napisów! 

4 komentarze:

  1. Ja mam już książkę. Jestem też ciekawa filmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie bym obejrzała ten film

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam wcześniej o 'Argylle', ale po przeczytaniu Twojej recenzji zdecydowanie chcę dać mu szansę Czasem trzeba odpuścić krytykom i po prostu cieszyć się absurdalnym humorem i lekką rozrywką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że zdecydowaliście się dać szansę filmowi mimo negatywnych recenzji. W końcu każdy ma inne oczekiwania od kina, a czasem właśnie te pozornie kiczowate produkcje potrafią dostarczyć najwięcej radości i rozrywki. Dzięki za podzielenie się swoimi wrażeniami. ;)

    OdpowiedzUsuń