Mam wrażenie, że ostatnio częściej sięgam po kryminały i powieści sensacyjne niż jeszcze rok temu. Związane jest to po trosze z faktem, że ze Ślubnym prowadzimy niepisaną rywalizacją na ilość przeczytanych książek, więc czytam także te pozycje, które on czyta, byśmy mogli o nich podyskutować.
W taki sposób nasz księgozbiór wzbogaci się o powieść Witolda Horwatha „Generał zemsty”.
„Generał zemsty”- bohaterowie i zarys fabuły
Głównymi bohaterami powieści jest para policjantów: Hanah
Torres i Andrzej Kulesza. Kobieta służy w FBI i do Polski przyjechała w związku
z śledztwem prowadzonym w Konstancinie. To młoda, bardzo atrakcyjna,
ciemnoskóra Amerykanka o polskich korzeniach (babka przeszła do policyjnej
legendy jako doskonała policjantka) Początkowo wiemy o niej niewiele, z czasem
okazuje się, że jest mamą kilkuletnich bliźniaków, a jej małżonek odsiaduje
wyrok za wybryki chuligańskie. Sama Hanah też ma swoje za uszami.
Andrzej Kulesza jest starym policyjnym wygą, pochodzi z
Konstancina, zna wszystkich miejscowych oprychów, w przeszłości grał w piłkę
nożną. Żona porzuciła go nagle i wyjechała do Kanady, zabierając ze sobą
kilkuletniego syna.
Między policjantami iskrzy od samego początku i różnica
wieku zupełni im nie przeszkadza. Co ciekawe, Hanah odziedziczyła charakter po babce i rządzenie ma we krwi, więc z marszu
przejmuje inicjatywę zarówno w śledztwie jak i w związku.
A śledztwo jest bardzo interesujące, gdyż w okolicy Konstancina giną kobiety. Część z nich to Amerykanki, stąd obecność FBI. Ofiary nie są przypadkowe, chociaż na pierwszy rzut oka nic ich nie łączy. Jednak sposób zadawania śmierci i okoliczności znajdowania zwłok wskazują na seryjnego mordercę. Psychopata za cel obrał sobie z jakiegoś powodu kobiety, a w miejscu zbrodni pozostawia fragmenty grafomańskiego wiersza o odrzuconej krwi.
"Generał zemsty"- moje refleksje
Nie jestem
znawczynią kryminałów, jednak czasem je czytuję, zdarza mi się też oglądać z
Ślubnym seriale kryminalne, policyjne i sensacyjne, a słynne „Kości” oglądałam
z wielkim zainteresowaniem. To sprawia,
że szybko wgryzam się w prowadzone śledztwo, łapię wątki, wspólnie z detektywami
poszukuję rozwiązań. Po poszlakach potrafię dojść do rozwiązania. Tu dosyć
szybko rozwiązałam zagadkę, czekałam tylko na potwierdzenie przypuszczeń i
sposobu dotarcia do mordercy. Pomysł był całkiem niezły, smaku dodawały
bazgroły krwią. Podejrzewam, że Ślubny wciągnie się w tę historię, mnie jednak
kilka spraw drażniło: po pierwsze język. I nie o chodzi o jego wulgarność, bo
przekleństw było dokładnie tyle ile powinno być w dialogach między twardymi
facetami. Chodziło raczej o jego prostotę. Lubię gdy powieść napisana jest
soczyście, obrazowo, z rozmachem i bogatymi opisami. Tu mi tego zabrakło.
Kryminały zawsze chętnie wybieram. Niektóre wciągają od początku przy innych trzeba się troszkę zmusić żeby dotrwać do jakiejś akcji. Tutaj ta mieszanka powinna mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńMnie ta mieszanka zachęciła.
UsuńBrzmi ciekawie. Myślę że znajdę czas dla tego tytułu.
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się.
UsuńLubię zapoznawać się z takimi wydaniami. To też będę miała w planach.
OdpowiedzUsuńŚwietnie!
UsuńW wolnym czasie uwielbiam sięgać po niebanalne historie.
OdpowiedzUsuń