J.R.R. Tolkien należy do tych autorów, których nikomu nie trzeba przedstawiać, bo przecież każdy zna Hobbita i Władce Pierścieni (jeśli nie w wersji książkowej, to w filmowej adaptacji. Ja sięgnęłam po książki Tolkiena, gdy to nie było jeszcze modne. Zaczęłam od końca, czyli od Władcy Pierścieni, potem był Hobbit i na końcu Silmarillion. Wtedy też pojęłam, jakim geniuszem był ten pisarz, wizjoner, twórca nowego gatunku, nazwanego fantasy, czy po polsku fantastyka baśniowa. Gdyby nie twórczość Tolkiena, nie byłoby dziś tysięcy opowieści wzorowanych na geniuszu mistrza fantastyki.