Poranki to moja ulubiona pora dnia. Lubię je bez względu na to, czy jest wiosna, czy lato. Ale to te jesienne są najbardziej magiczne. Wystarczająco długie, by się nimi delektować i zaskakujące na każdym kroku.
Otwierasz oczy, gdy jest jeszcze ciemno. Niebo powoli się przebarwia, ale tak naprawdę do końca nie wiesz, czy czeka Cię spektakularna feeria barw o wschodzie słońca, czy ledwo różowiejący paseczek albo mleczna mgła.
Jedyne, co jest pewne, to kawa.