Monika Raspen to istota, która pojawiła się w moim życiu nagle i w sposób zupełnie zaskakujący. Z dnia na dzień z anonimowej fanki na Instagramie przemieniła się w szaloną pisarkę o genialnym piórze. Zawładnęła mną, zaskarbiła sobie moją sympatię i sprawiła, że z niecierpliwością czekam na każdą jej kolejną powieść.
Bo też musicie widzieć, że Monika zadebiutowała w ubiegłym roku jako w pełni uformowana, dojrzała pisarka i zasypała czytelników praktycznie od razu trzema różnymi historiami. Zaczęła „Czartoryską, opowieść o marzycielce”, potem była „Wnuczka Faberge”. A kilka dni temu premierę miała trzecia powieść „Babel. Pocałunek śmierci.”

I o tej powieści Wam teraz opowiem.
Monika postanowiła ożywić niezwykłą historię pierwszych
polskich policjantek (właśnie w tym roku obchodzimy setną rocznicę powstania kobiecej
policji). Z niewielkiej ilości tekstów
źródłowych i zdjęć stworzyła barwną i wielogłosową powieść o kobietach w początkach
dwudziestolecia międzywojennego. Na kartach książki spotkamy zarówno damy jak i
zwykłe mieszczki oraz kobiety z nizin społecznych. Polki, Rosjanki, Żydówki. Każda
z nich ma swoje marzenia, aspiracje i rodzinne sekrety.
Powieść zauroczyła mnie ciekawą fabułą, bogactwem historycznych detali z międzywojennej Warszawy, a przede wszystkim barwnymi i wielowymiarowymi postaciami. Razem z bohaterkami przemierzałam warszawskie ulice, zarówno te jasne i szerokie z bogatymi willami, jaki te wąskie, ciemne, pachnące stęchlizną.
W jednej chwili z tańczyło się charlestona, w drugiej leżało
w kałuży krwi.
Podziwiam Monikę za łatwość tworzenia wiarygodnej fikcji literackiej,
żywe dialogi i tytaniczną pracę nad rzetelnością historyczną jej powieści.
"Babel. Pocałunek śmierci" to naprawdę dobrze napisana książka i świetna lektura.
Podoba mi się fragment. Chciałabym przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Będę musiała zapamiętać ten tytuł.
OdpowiedzUsuńMyślę że przypadnie mi do gustu. Będę miała na uwadze ten tytuł.
OdpowiedzUsuń