Wydawać by się mogło, że tak dużo mówi się o bezpieczeństwie w górach, że ludzie zmądrzeją.
Nic z tych rzeczy. Znów ktoś szedł po południu na Ścieżkę w adidasach i kurteczce. I nie zdążył przez zmierzchem wrócić do cywilizacji.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
My już dawno podjęliśmy decyzję, że zimą snujemy się tylko po okolicy, Karkonosze zostawiając sobie na wiosnę i jesień.
A i planując snucie po Górach Izerskich wybieram trasy krótsze i takie, że łatwo jest zawrócić. Mam też odpowiedni strój, kijki trekingowe i oczywiście termos z kawą.
Izerskie wędrowanie
Tym razem plan zakładał: TAM czyli gdzie oczy poniosą. Pomyślałam, że to ostatni moment na wędrowanie po błotnistych zazwyczaj ścieżkach. Wybrałam dukt na Dwie Bramki i dalej za paśnikiem w prawo.
Droga ta zazwyczaj jest całkowicie niedostępna ze względu na błoto i chaszcze. Teraz błoto zamarzło, a chaszcze zasypał śnieg. Szło się świetnie, choć czasem musiałam skakać przez kolejne strugi i przeskakiwać koleiny. Potem dukt schodzi w dół, a ja postanowiłam iść prosto.
Iść to duże słowo. Przedzierałam się przez młodnik, pokonywałam dziury i wykroty. Wreszcie dotarłam do szutrowej ścieżki ku Mrożynce. Dokładnie w miejscu, gdzie kiedyś stała "chatka czarownicy " Lubiłam ten stary myśliwski domek z pękami suszonych pokrzyw zwisających z belek.
Skręciłam w drogę do Stuletniej Wody, ale... zamiast iść ku Wolframowemu Źródłu, poszłam przecinką w górę. I tak szłam, szłam aż znalazłam się wśród brzóz na szczytowym płaskowyżu. Gdzie ja jestem?
No jak to gdzie? U stóp Kamienicy!
Wyszłam z dziczy na Czterech Drogach.
Tytoniowa Ścieżka
Powrót do domu prowadził Tytoniową Ścieżką, bo to najkrótsza z tras.
Śniegu było tu jeszcze sporo, a na śniegu ślady. Mnóstwo śladów! Wszystkie należały do wilczej rodziny.
Zwierzęta nie tylko biegły ścieżką, one bawiły się, tarzały, zaczepiały. Patrząc po śladach i znając zachowanie swojego psa, mogłam wyobrazić sobie, co robiły wilki.
W miejscu wycinki spojrzałam jeszcze na Pogórze Izerskie, a widoczność była niesamowita! Przez chwilę żałowałam, że nie weszłam na Kamienicę, by podziwiać widoki.
Nie było jej jednak w planie i do domu wróciłabym zbyt późno i zbyt zmęczona.
Wędrowałam prawie 5 godzin, zrobiłam kilkanaście kilometrów w trudnym terenie.
Było pięknie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz